środa, 2 kwietnia 2014

Kim jestem, żeby organizować akcję "Blogi na niebiesko"?


Kim jestem? W blogosferze - nikim szczególnym (to dopiero mój drugi wpis), w życiu - zwyczajną studentką pedagogiki, jakich wiele.
Co zabawne, na moich studiach o autyzmie dowiedziałam się niewiele. Nie było okazji.
Dlatego postanowiłam sama takich okazji poszukać.

W grudniu ubiegłego roku wybrałam się na pewne warsztaty dotyczące autyzmu, pierwsze w moim życiu. Siedziałam tam w wypiekami na twarzy. Wróciłam zdumiona. 
Dowiedziałam się nowych rzeczy, wysłuchałam mam dzieci autystycznych. Przekonałam się, jak dzieci z autyzmem mogą odbierać świat. Jak ich zmysły płatają figle. 
Dostałam do wypełnienia ankietę. Jednym z pytań dotyczyło moich odczuć wobec autyzmu. Bez wahania je zaznaczyłam. Autyzm mnie fascynuje, intryguje. Chcę wiedzieć więcej! 

Całkiem niedawno znalazłam kolejną okazję. 
Jako miejsce odbywania praktyk wybrałam przedszkole dla dzieci z autyzmem. 
Tylko dla dzieci z autyzmem. 50 godzin, niewiele, prawda? A jednak jestem wdzięczna za każdą z nich. Za możliwość poznania tych dzieci. 
Jako studentka kierunku pedagogicznego nie powiem inaczej - każde dziecko jest wyjątkowe. Te dzieci również są niesamowite
Każdego dnia z praktyk wracałam padnięta od nadmiaru wrażeń. I szczęśliwa. A moje serce dla tych dzieci rosło coraz bardziej.

Teraz zakładam coś niebieskiego i pędzę na uczelnię. Niebawem jeszcze o tym napiszę.

6 komentarzy:

  1. Ukończyłam pięć kierunków studiów pedagogiczny (ped. socjalną, ped. opiekuńczo - wychowawczą, wychowanie przedszkolne, ped. wczesnoszkolną poszerzoną o terapię pedagogiczną dzieci w wieku wczesnoszkolnym) i również przyznam, że studia na temat autyzmu, czy też innych zaburzeń nie mówią zbyt wiele. Gdyby nie wola studenta, gdyby nie moje praktyki w szkole specjalnej, w klasie z dziećmi autystycznymi właśnie nie wiedziałabym prawie nic. A skoro ludzie związani z pedagogiką wiedzą niewiele (a jeśli wiedzą więcej to tylko - niestety - ich dobra wola), to ile wiedzieć może reszta społeczeństwa, niezaangażowana w temat. Mimo swojego wieloletniego doświadczenia pracy z dziećmi, mimo tego, że pojęcie ogólne o autyzmie mam przy pisaniu tekstu na bloga posiłkowałam się konsultacją rodziny dziecka z autyzmem. Nie chciałam czegoś przekręcić, coś pominąć, czy też czytelników wprowadzić w błąd. Takie akcje są potrzebne, jak bardzo różni się świat dziecka z zaburzeniami i jego rodziny, z jakimi problemami muszą się jego bliscy i ono samo zmierzyć wiedzą tylko oni sami, jeśli więc, któryś z naszych tekstów otworzy oczy na potrzebę zrozumienia, tolerancji, otworzenia się na innych chociaż jednej, czy dwóm osobom - uważam, że warto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Jestem przerażona tym, że pedagodzy lub przyszli pedagodzy wiedzą niewiele. Albo kompletnie nic. I nie są to odosobnione przypadki.
      Moja koleżanka pisze pracę licencjacką związaną ze świadomością społeczeństwa na temat autyzmu. Ostatnio powiedziała mi, że sporo osób w ogóle nie chce wziąć od niej ankiety do uzupełnienia, bo sami przyznają, że nie wiedzą czym jest autyzm. Smutne to.

      Usuń
  2. Ja na tą akcję trafiłam dopiero dziś rano podczas przeglądania blogów przy kawce. Pojęcia nie miałam, że coś takiego w ogóle jest. Zaczęłam czytać, szukać, przeglądać i już teraz wiem, jak spędzę popołudnie. Informacji jest bardzo wiele... Pomóc nie mogę, ale wspieram duchowo. Chociaż tyle. Dzięki za zaproszenie na fb :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo bym chciała wziąć udział w tym projekcie, tym bardziej, że mój mąż jest psychologiem pracującym z autystykami. Temat nie jest nam obcy. Proszę o wysłanie zaproszenia dla Anna Świderska lub Apartament44. Chciałam dołaćzyć na facebooku ale jakoś nie mogę :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Mialam bardzo podobne odczucia, gdy tuz po studiach trafilam na 3-miesieczne zastepstwo do Szkoly Zycia. konczac kierunek pedagogiczny w zasadzie nic nie wiedzialam o niepelnosprawnosciach, a tym bardziej o autyzmie, ktory, jak sie znacznie pozniej okazalo, mam i ja i moj syn i pare osob w rodzinie. Pracujac w szkole zycia mnostwo sie nauczylam. Nie tylko o dzieciakach i ich niezwyklej kombinacji ich mozliwosci i ograniczen, ale wplywie, jaki ma na nie nastawienie otoczenia. Te dzieci, zarowno autystyczne jak z ZD, porazeniem i innymi "problemami" , maja niezwykla wrazliwosc i nieraz juz powtarzalam, ze sa jak lustra. To, jakie sa i jak sie zachowuja jest przede wszystkim odbiciem tego, jak sa traktowane przez otoczenie. Akceptowane ujawniaja niezwykle wnetrze, promienieja i daja mnostwo radosci, sprawiaja, ze niepelnosprawnosc czy choroba po prostu blaknie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pedagogika i psychologia to przecież popularne kierunki, więc jeśli osoby, które kończą te studia nie wiedzą zbyt wiele albo zupełnie nic na temat autyzmu, to kto ma wiedzieć? Przyszli lekarze? Tutaj chyba też nie jest kolorowo...
      Zastanawiam się nad tym stwierdzeniem, że dzieci są jak lustra. Chyba muszę się zgodzić. Podczas praktyk zauważyłam jak niektóre dzieci wzbudzają radość, a inne jakby wywoływały współczucie i żal. Nie twierdzę, że we mnie, ale w pewnych osobach. Przykre, bo każde z tych dzieci powinno otrzymywać taką samą akceptację otoczenia, niezależnie od tego czy snują się jak cień, czy funkcjonują lepiej i potrafią kogoś rozbawić. Każde dziecko ma potencjał, który trzeba dostrzec i dać mu okazję, aby rozbłysnął.

      Usuń